niedziela, 5 stycznia 2014

Prolog




    Nienawidziłam cię, wiesz? Od samego początku nie cierpiałam twoich rozradowanych, ciemnych oczu, z których szczęście wręcz wylewało się wartkim strumieniem i zalewało całą moją przestrzeń osobistą, a jednocześnie pozostawało dla mnie niedostępne. Myślałam, że nie chcesz się nim z nikim podzielić. Nazwałam cię samolubem, pamiętasz? Wykrzyczałam to tak głośno, aż nabawiłam się bólu gardła. Ty z kolei sprawiałeś wrażenie, że wcale cię to nie ruszyło. Nadal spoglądałeś mi w twarz z ufnością, niepoprawną zażyłością. To wydarzyło się tak dawno... Nie jestem pewna, jak dobra jest jeszcze twoja pamięć, ale musisz uwierzyć mi na słowo, że tak było.
     Gdy tylko cię zobaczyłam, wiedziałam, że nasze wspólne życie nie ułoży się najlepiej. Od początku byłam uprzedzona! Danny twierdził, że potrzebuję czasu, aby się do ciebie przekonać. Ja natomiast robiłam wszystko, aby to on zrozumiał, że popełnił błąd, wprowadzając cię do naszego domu. Pomimo awantur, jakie urządzałam mu regularnie, nie chciał odpuścić. Niezłomnie obstawał przy swoim. W sumie do jakiegoś stopnia rozumiałam jego pobudki - chciał mi pomóc, wszyscy chcieli. Był przekonany, że właśnie ty pomożesz mi szybciej dojść do siebie. Tak twierdzili lekarze, psycholodzy, nawet moja matka! Ja w to nie wierzyłam. Nie dopuszczałam cię do siebie, choć byłeś uparty. Mały, durny osiołek. Nie zdawałeś sobie sprawy, że tylko wszystko pogarszasz swą nieustępliwością. Naruszyłeś prywatność, o którą tak bardzo dbałam i która była jednym z najważniejszych elementów mojego życia. W każdym razie byłego życia. Nowe w niczym nie przypominało radosnej przeszłości. Było mroczne, pełne bólu, cierpienia i żalu. Tak, żałowałam wiele, ale ty tego nie rozumiałeś. Wtargnąłeś do niego swoimi brudnymi łapskami, nie pytając czy to mi nie przeszkadza. Wszędzie wciskałeś swój nos! Doprawdy, nie potrafiłam zmusić się do pokochania ciebie takim jaki byłeś, choć przez pewien okres naprawdę się starałam. Dla Danny'ego. On na to zasłużył. Nie opuścił mnie, gdy wszyscy inni zwątpili. Tkwił z tą swoją idiotyczną miłością przy moim łóżku, kiedy zwijałam się w kłębek, jęczałam i płakałam, pragnąc, aby wszystko zniknęło. W tamtym okresie świat mógłby się skończyć, a na mnie nie zrobiłoby to większego wrażenia. Przecież mój już legł w gruzach. Co gorszego mogło się stać? Nie wiedziałam, choć Danny zapewniał mnie, że jeszcze nie wszystko przepadło. Mieliśmy dalej walczyć. On już poświęcał całą swoją miłość, a w zamian chciał tylko jednego... Domyślasz się czego? Tak, akceptacji dla ciebie! Nic z tego. Niechęć wciąż się we mnie tliła stałym, niesłabnącym ogniem.
     Inni się tobą zachwycali, wiesz? Dziubdziali i słodzili, jak do małego dziecka! Dziecka, którego miejsce w moim życiu odtąd miałeś zająć ty! Chyba to tak bardzo mnie złościło. Nie chciałam przyjaciela, pragnęłam syna lub córeczkę! Krzyczałam na ciebie bez lepszego powodu, tupałam nogą niezliczoną ilość razy, aby przegonić, gdy za bardzo się spoufalałeś. Owszem, uciekałeś, ale zaraz wracałeś, uparciuchu! Nie doceniałam twojej niezłomnej woli. Teraz zaczynam...
     Nienawidziłam cię, a ty pokazałeś mi jak żyć. Wskazałeś drogę, którą należy kroczyć, aby odnaleźć szczęście. Pozbierałeś moje wspomnienia, obdarowałeś mnie miłością i dałeś siłę do walki, a potem sam odszedłeś cichutko, nie chcąc sprawiać zbyt wiele problemów czy przykrości. Nie wymagałeś zbyt wiele, za to ofiarowałeś wszystko, co mogłeś. Obdarowałeś mnie tym, co mieściło się w twoim niewielkim serduszku. Początkowo uznałam, że to za mało. Śmiesznie mało! Nie zrozum mnie źle, byłam po prostu głupia. Nie dostrzegałam tego, co los podetknął mi pod sam nos. Dopiero z perspektywy czasu zaczynam to zauważać, choć upływ lat nieco zmienił moje spojrzenie na pewne kwestie. Zniekształcił wspomnienia, wstydliwe momenty ukrył głęboko w odmętach mojego rozumu. Niepotrzebnie! Właśnie teraz powinnam się wstydzić i kajać się przed tobą za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Wiem, wiem, że tego byś nie chciał, ale może to spowodowałoby, że wypowiedzenie tych kilku słów stałoby się łatwiejsze? Chyba nie. Przyznanie się do pomyłki nigdy nie jest proste. A ja przepraszam. Niewiarygodne, co? Człowiek uczy się na błędach, a mi zajęło to całe lata. Przepraszam cię za wszystko - za własną ślepotę, ignorancję, tchórzostwo, za to, że tak bardzo użalałam się nad sobą. Ty pomogłeś mi się pozbierać, wiesz? Osiągnęłam to dzięki tobie, z wielką pomocą Danny'ego. Zrozumiałam, może trochę za późno, ale w końcu dotarło do mnie, że cię kocham.
     I widzisz, co narobiłeś, łobuzie? Powiedziałam to, a zarzekałam się, że nigdy to nie nastąpi. Chyba dopiąłeś swego, Ennie. W końcu zawsze do tego dążyłeś. I proszę! Udało ci się! A teraz jeszcze zmuszasz mnie, abym pozwoliła ci odejść. Abym pogodziła się z tym i powiedziała żegnaj.
Żegnaj, Ennie.
     Nie, ja tak nie potrafię. Cisza, która zalega po wypowiedzeniu tych słów jest niszcząca - nie do zaakceptowania, wiesz? I choćbym intonowała to krótkie zdanie na rozmaite sposoby, pustka zawsze pozostaje. Jednak ty nalegasz i nalegasz... Staram się uśmiechnąć przez łzy, ale chyba mi nie wychodzi, bo robisz tę swoją śmieszną minę, która ma wyrażać twoje wielkie niezadowolenie. Każesz mi spróbować jeszcze raz, więc biorę głęboki oddech i odszukuję w głowie odpowiednie słowa.
- Dobranoc, Ennie - szepczę i wiem, że jest to prawidłowe. Nie oznacza wcale końca, którego wszyscy tak bardzo się obawiamy. Ma pozytywny wydźwięk. Uśmiecham się i teraz czuję, że jest to szczery gest. - Do widzenia, kochanie.



Witam was wszystkich na moim nowym opowiadaniu. Jego tematyka może troszkę zaskoczyć osoby, które kiedykolwiek czytały coś mojego, ponieważ do tej pory zawsze trzymałam się blisko fantastyki, a tym razem postanowiłam zmierzyć się z czymś całkowitym innym i... normalnym. Cóż, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że prolog nie nastraja zbyt optymistycznie i w sumie tak mógłby wyglądać epilog tej historii, lecz obiecuję, że postaram się, aby kolejne rozdziały zmieniły to wrażenie. Aha, i chociaż tutaj pisałam w pierwszej osobie - ciąg dalszy będzie tworzony w narracji trzecioosobowej. Ot, kolejna rzecz, którą pragnę wypróbować i która może ucieszy poniektórych.
Kolejny rozdział planuję opublikować dopiero w okolicach początków lutego, z tego względu, iż w szkole odbywa się obecnie szał poprawiania ocen przed zakończeniem semestru. Ja też trochę powalczę, dlatego moja aktywność na bloggerze może się odrobinę zmniejszyć, ale gdy tylko to ogarnę wracam do publikowania co tydzień lub dwa. 
Bez dłuższego już przeciągania - zapraszam do lektury i serdecznie pozdrawiam! 


11 komentarzy:

  1. Nie dostrzegałam tego, co los potknął mi pod sam nos. - Los podetknął albo los podtykał, w zależności od Twojej woli. Ale na pewno nie potknął, po potknąć to się można o wystającą kostkę brukową albo schodek.
    Staram się uśmiechnąć przez łzy, ale chyba mi nie wychodzi, bo robisz tą swoją śmieszną minę[...]. - Tę minę.
    - Dobranoc, Ennie - szepczę i wiem, że jest to prawidłowe. Nie oznacza wcale końca, którego wszyscy tak bardzo się obawiamy. Mają pozytywny wydźwięk. - Ma pozytywny wydźwięk. Domyślam się, że podmiotem w tym zdaniu miały być 'słowa', ale jako że wcześniej to słowo (wiem, że to okropnie brzmi, ale mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi) nie padło, a poprzednie zdania mają podmiot domyślny, zupełnie inny niż 'słowa', więc jest błędem. I albo powinnaś napisać tam, jak wspomniałam: 'Ma pozytywny wydźwięk' albo 'Słowa te mają pozytywny wydźwięk'.

    Chyba brzydko tak zaczynać od wytykania błędów, ale już mi to powoli w nawyk wchodzi, przepraszam. Miej tylko świadomość, że pod żadnym pozorem nie robię tego złośliwie, to wyłącznie moje dobre chęci, przyrzekam! A zanim jeszcze do konkretów przejdę, to zapytam: koła menu nie powinny nachodzić na tekst i to znowu moja rozdzielczość płata mi figle, prawda? Umrę, jeśli tak. Mimo to szablon jest cudowny, muszę przyznać. Ale nie pozostawia złudzeń, kim tak naprawdę jest, czy może raczej był, Ennie. I, hm, czyżbym widziała inspirację 'Marley i ja'? :>
    Prolog nie jest długi, ale ja osobiście nie lubię zbyt długich prologów, więc to nawet dobrze. To ten z rodzaju tych, które wycina się gdzieś z końca opowieści i stara przy tym nie zdradzać zbyt dużo. Niestety, mam wrażenie, że Cię rozgryzłam, kocie. Nie chcę zarzucać tu domysłami, ale nie mogę się powstrzymać. Rachel nie może mieć dzieci/poroniła i teraz już nie może mieć dzieci, a Danny, jako kochający partner, chcąc zapełnić tę pustkę, kupił jej w to miejsce psa, prawda? Na początku Rachel go nie znosi, bo przypomina jej o tym, co straciła i czego mieć nie będzie, ale wreszcie, gdy już dotarło do niej, że kocha to uparte psisko, ono umiera. Prawdę mówiąc nic odkrywczego, ale mam wrażenie, że nie na fabułę zamierzasz tu postawić, a na ukazanie emocji i całej masy podobnych kwiatków, jakie osobiście bardzo uwielbiam w tekstach i na czym sama staram się często skupiać. Liczę, że mnie nie zawiedziesz i do lutego postaram się nie zapomnieć, że ma pojawić się nowy rozdział! :>
    Póki co więcej chyba nic do dodania nie mam, więc pozostaje mi życzyć weny i czekać cierpliwie na rozdział pierwszy, o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Proponuję wyłączyć weryfikację obrazkową.

      Usuń
    2. Hej, Tack!
      Na początku muszę serdecznie podziękować za komentarz i wypisanie błędów. Te drugie sprawdzałam przed publikacją, ale jak zwykle coś musiało mi uciec. Zaraz je poprawię.
      Co do menu - u mnie jest wszystko w porządku (zarówno na chromie jak i na IE) i u kilku innych osób szablon też problemów nie sprawiał, więc nie mam pojęcia od czego to zależy :( Postaram się coś z tym jeszcze zrobić, ale biorąc pod uwagę moje porażające zdolności graficzne raczej nic z tego nie wyjdzie. Ewentualnie podręczę jeszcze osóbkę odpowiedzialną za ten wspaniały szablonik - może ona coś wymyśli.
      Co do treści - tak, tak Ennie to przecudny retrieverek. Co do inspiracji to raczej pomysł podsunęła mi tutaj "Sztuka ścigania się w deszczu" - genialna książka, ale nie przeczę "Marley i ja" też czytałam oraz oglądałam :)
      Co do treści, to wiem, że wygląda to fatalnie i zapewne mówi jaka jestem okropnie przewidywalna, ale mam nadzieję, że jeszcze uda mi się czymś zabłysnąć i zaskoczyć. Dlatego na razie nie potwierdzę twoich domysłów i uznajmy, że nikt nic nie wie :> Choć w jednym zgodzę się z tobą absolutnie - będę chciała przemycić tu jak najwięcej emocji i po cichu liczę, że w mniejszym czy większym stopniu mi się to uda. Może się nie rozczarujesz ;) Pożyjemy, zobaczymy.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
      PS. Ej, ale wyłączałam weryfikację :o Jak to możliwe, że znowu działa? Jeszcze raz muszę do niej skoczyć.

      Usuń
    3. Nic z nim nie rób, nie warto. U Ars Moriendi też miałam problem, a jak przesiadłam się na laptop mamy, wszystko pięknie działało, więc to prawdopodobnie wina mojej rozdzielczości. Z szablonem nie masz co kombinować, to ja najwyraźniej muszę pokombinować u siebie, so don't worry, my dear, jak to mówią.
      A, "Sztuki ścigania się w deszczu" nie znam, przyznaję się bez bicia i kopania, Marleya tylko oglądałam, niestety, ale coś czuję, że muszę nadrobić zaległości.
      Nieee, nie odbieraj tego w ten sposób. Ja zawsze jestem zdania, że można zrobić coś z niczego, trzeba się tylko mocno postarać. Mam tu na myśli fakt, że nawet jeśli fabuła jest okropnie przewidywalna, to jeśli sposób przekazania jej czytelnikowi jest dobry, to on bez względu na wszystko będzie zachwycony. Ostatecznie i tak chyba już wszystko, co mogło zostać wymyślone i napisane, zostało już zrobione, więc nie ma rzeczy nieodkrytych, jeśli o literaturę idzie. Także trzymam za Ciebie kciuki!
      A weryfikacją się nie martw, blogger lubi czasem uprzykrzać nam życie. Z tego, co pamiętam, mi wyciął identycznego psikusa, a to nie pierwszy raz, kiedy się z czymś takim spotkałam. Bloggerzy wiecznie na to narzekają.

      Usuń
    4. Skoro tak mówisz, to chyba faktycznie zostawię to w spokoju. Gorzej, gdyby tylko u mnie szablon wyglądał przyzwoicie, a gdzie indziej robił takie właśnie cyrki. Mam nadzieję, że za bardzo życia ci to nie utrudnia?
      No to ja mogę śmiało polecić zarówno jedną, jak i drugą książkę. Są naprawdę w porządku, a co najważniejsze bardzo emocjonujące. Ja cenię zawarte w tekście uczucia, więc chyba dlatego tak mi się spodobały.
      Nie, nie - absolutnie się tym nie zrażam ani nie biorę tego jakoś szczególnie do siebie. Przeczuwałam, że podobne komentarze mogą się pojawić, ale już wcześniej wszystko mniej więcej zaplanowałam. Wcale nie liczyłam na jakieś boom, ogromne zaskoczenie. Po prostu ten prolog jest pewnego rodzaju streszczeniem historii, a w kolejnych rozdziałach będę dążyć do jej realizacji, dokładnego przedstawienia. Masz rację - dużo zależy właśnie od sposobu w jaki to zrobię i mam wielką nadzieję, że uda mi się to zrobić tak, abyście byli zadowoleni. Póki co jeszcze waham się nad narracją, bo trzecioosobówka to jednak dla mnie czarna magia. Nigdy nie miałam z nią do czynienia i nie jestem pewna czy dam sobie radę, czy przekażę to co chcę równie dobrze, jak gdybym zrobiła to w pierwszej osobie, z którą mam już jakie takie doświadczenie. Ale z drugiej strony do odważnych świat należy, a narrację zawsze można zmienić ;) Także kciuki na pewno się przydadzą!
      A z weryfikacją już chyba nie powinno być problemu.

      Usuń
  2. Prolog mnie zaintrygował, a szczególnie postać Enniego. Kim jest? Początkowo myślałam, że to dorosły mężczyzna, ale gdy główna bohaterka nazwała go "łobuzem" pomyślałam, że może być dzieckiem, co chyba jest nieco bardziej prawdopodobne - w końcu nie wydaje mi się, by mąż kobiety zachęcał ją do mieszkania z obcym facetem xd
    Muszę na wstępie zaznaczyć, że uwielbiam obyczajówki, mam wręcz manię na ich punkcie - od początku pierwszej gimnazjum do połowy trzeciej nie przeczytałam żadnej książki z innego gatunku xd dopiero później pokochałam sci-fi, a do fantasy dalej nie potrafię się w pełni przekonać, choć nie ukrywam, że niektóre powieści tego typu naprawdę mi się podobają.
    Generalnie jestem fanką narracji pierwszoosobowej, ale przecież w trzecioosobowej również można fenomenalnie oddać wszystkie emocje bohaterów. Jestem pewna, że Tobie się to uda :)
    Główna bohaterka wydaje się rozchwiana emocjonalnie. Sama do końca nie wie, czego chce, nie wie także, jak poradzić sobie z własnym życiem. Ja mam tendencje do tworzenia postaci, które wiecznie są nieszczęśliwe i jeśli mnie intuicja nie myli, to Twoja bohaterka również taka będzie, co niezmiernie mnie cieszy :)
    Zauważyłam kilka błędów, literówek: "jęczałam i płakałam, pragnąć" - "c"
    "Ty z kolej" - "z kolei".
    Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na nowy rozdział, ponieważ już mnie zaciekawiłaś :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Ja obyczajówki lubię, ale nie mam doświadczenia w ich tworzeniu, więc "Zgubione wspomnienia" jest skokiem na głęboką wodę. Nie mam pojęcia, co z niego wyjdzie, ale chcę spróbować. I to nie tylko pod względem tematyki, ale także właśnie narracji. Jestem wielbicielką pierwszoosobowej, ale też chcę wypróbować coś nowego :)
      Dobrze rozszyfrowałaś psychikę głównej bohaterki, a co do Enniego to jeszcze nic nie zdradzam. To wyjdzie w przeciągu kolejnych rozdziałów.
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  3. Witaj;)
    Ty, ty, ty, nie pochwaliłaś się nowym blogiem, nieładnie;P Nie no, żartuję, ale cieszę się, że jakoś drogę zdołałam tu odnaleźć. Dawno mnie u Ciebie nie było, przepraszam. Powoli nadrabiam wszystko, więc i na drugie opowiadanie z pewnością dotrę;)
    No więc przejdźmy do konkretów. Po pierwsze: cieszę się, że rozpoczęłaś kolejne opowiadanie, bo uwielbiam Twoje dzieła, wiesz? No i zaskoczyła mnie tematyka, ale raczej pozytywnie, patrząc na prolog. Ja tam jestem pewna, że znowu zafundujesz mi cudne opowiadanie. I to jeszcze w narracji trzecioosobowej! Podziwiam Twoją odwagę.
    Zaczyna się faktycznie smutno, wzruszająco, wręcz rozrywająco. Widać historia prosta nie będzie, ale czy życie takie jest? No właśnie... Bohaterka wydaje się osobą po przejściach i bardzo uczuciową. I jakaś miłość, piękna i trwała zapewne się szykuje... Cóż więcej rzecz mogę, czuję się zaintrygowana. Kurka, nie lubię komentować prologów... W każdym razie bardzo mi się podoba, Twój styl uwielbiam, to już wiesz. Czekam na kontynuację z niecierpliwością. Pozdrawiam i zapraszam na małą sondę u siebie [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Aj, wiem jestem złym człowiekiem, hah. No, ale w sumie nie ma się jeszcze czym chwalić. Planowałam rozreklamować bloga, gdy już będę miała pierwszy rozdział gotowy do publikacji. Pewnie dopiero jakoś w lutym, gdy rozpocznę ferie.
      No, ale cieszę się, że tu trafiłaś i prolog ci się spodobał ^^ Pomysł na to opowiadanie siedział dość długo w mojej głowie i tak szybko go z niej nie wypuszczę, choć przyznam, że sama jestem zaskoczona, że zdecydowałam się spróbować z tą tematyką i tym bardziej z tą narracją! To będzie całkowicie coś nowego.
      Powiem ci, że mniej więcej rozszyfrowałaś tą historię, a przynajmniej jej ogólny zarys. Więcej szczegółów pojawi się przy kolejnych rozdziałach.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ojejku.
    Jak ja się cieszę, ze zaczęłaś to pisać, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo :D
    I w ogóle to już teraz jestem zachwycona.
    Choć nie powiem, zabiłaś moją marną, bo marną, ale jednak inteligencję,bo chyba się troszkę pogubiłam i niewiele rozumiem z tego prologu. Znaczy tak, rozumiem, że Danny jest bratem głównej bohaterki, a główna bohaterka kogoś utraciła. tak po przeczytaniu wydaje mi się, że córeczkę, ale ... Hmm. Teraz to już sama nie wiem ^^
    I tak samo nie wiem czy Ennie to jest ten chłopak, który miał jej pomóc czy ktoś inny, a mój mózg posyła mi fałszywe sygnały ...
    Ale moją marną inteligencją się nie przejmujemy, bo wiem, że w następnym rozdziale na pewni mi się wszystko rozjaśni i już nie będę miała problemów z interpretacją.
    Oby ;p
    W każdym razie to było genialne i czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo :*
      Ja też się cieszę, że zaczęłam to pisać, bo pomysł długo dojrzewał w mojej głowie i stwierdziłam, że wreszcie jest gotowy, aby świat go ujrzał :D Cieszę się też, że zdecydowałaś się tu wpaść!
      Co do treści to spokojnie, wszystko szybko się wyjaśni i stanie jasne! Teraz mogę tylko sprostować, że Danny wcale nie jest bratem głównej bohaterki ;)
      Tożsamość Enniego też wyjdzie na jaw niedługo.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam! :*

      Usuń